0
slotherin 6 marca 2015 21:42
Cześć 8-)
Niedawno wróciłem z drugą połówką z upragnionego urlopu, który najpierw miał być dwoma dniami w Tallinnie, a potem się rozrósł do ponad dwóch tygodni.

Do Tallinna dotarliśmy za 48 zł z 8-godzinną przesiadką w Wilnie. Tam już raz byliśmy, Wilno znowu nas nie zachwyciło, za to zdziwili nas Litwini. Trafiliśmy na Święto Niepodległości Litwy (poprzednio na rocznicę bitwy pod Grunwaldem 8-) ), w związku z tym na Gedemino Prospektas były rozstawione stosy. Próbowaliśmy się od kilku osób dowiedzieć co to za święto, ale chyba 3 osoby nam odpowiedziały, że nie wiedzą, że to chyba coś symbolizuje ale nie są pewni co, dopiero później sprawdziliśmy w internecie). Wiele osób to już pisało, powtórzę się, w Wilnie polecam Cili Pica - za 3.8 EUR (z kuponami dostępnymi na stronie) można się najeść do syta. Byliśmy też w restauracji RawRaw na smoothie owocowych, były bez zachwytu i drogie - od 2.7 do 3 EUR. Z Wilna warto wziąć kwas Svyturys i ser jabłkowy, wszystko można kupić na dworcu w IKI.

Tuż przed wyjazdem do Tallinna kolejny raz mieliśmy problem z przechowalnią bagażu (poprzednio w Kownie, 30 min przed odjazdem autobusu okazało się, że drzwi do skrytek automatycznych są zamknięte a na dworcu nikogo nie ma, nikt nic nie wie... znaleźliśmy w końcu ochronę dworca, która z łaską nam otworzyła) tym razem oddaliśmy bagaż, Pan zapytał tylko o nazwisko do odbioru i tyle. Na potwierdzeniu godzina zamknięcia - 21:00, przyszliśmy dokładnie o 20:44, drzwi zamknięte, na szczęście ktoś w środku jest i obrażony mówi, że dziś było do 20:30 (normalnie w niedziele i święta do 20:45, o święcie nie wiedzieliśmy, ale to i tak nie była ta godzina). Na drzwiach też nie było żadnej informacji. Żenada.

Do Tallinna dotarliśmy jakieś 10-15 minut przed czasem i musieliśmy jakoś zaanimować czas do czasu zameldowania, nie szukaliśmy długo - na dworcu jest kawiarnia w której można zjeść śniadanie (jajka z bekonem i surówką za 2.60 e), wypić kawę (1.5 e) i skorzystać z darmowego Wi-Fi (które jest limitowane do 300 mb na jedną sesję, później teoretycznie można się połączyć ale bywają z tym problemy, trzeba trochę odczekać). Na dworcu jest toaleta, płatna 0.3 e.

Na trzy noce pobytu w Tallinnie wybraliśmy Apartament De Luxe (który de luxe był chyba tylko z nazwy) na Raekoja plats (wynajmuje go Tallinn City Apartments, do znalezienia na booking.com, hotels.com). Przyszliśmy o 12 odebrać klucze, przyszedł miły Pan, stwierdził, że możemy zostawić bagaże i wrócić kiedy apartament będzie posprzątany o 13.30 na 90%, a na 14.00 na pewno. Przyszliśmy o 14, apartament nie był posprzątany, Pani przyszła o 15:30, zasłała tylko łóżko i powiedziała, że wróci jutro, bo jej tak głupio sprzątać przy ludziach - nie wróciła.

Najbliższym sklepem w centrum jest Rimi który znajduje się na zaraz po przejściu muru obronnego (w głębi ulicy po lewej) idąc z centrum ulicą Viru - ceny w Estonii są chyba gdzieś w połowie między polskimi a fińskimi, niektóre rzeczy są czasami tańsze niż w Polsce, dużo rzeczy jest kilka razy droższych). Dla przykładu: bar sałatkowy w supermarkecie 10 euro, wody 0,5 - 1 eur, chleby około 1 eur, sałatka z tuńczyka/łososia - 1,5/2 euro, warzywa (pomidory, ogórki, papryka) przeważnie dwa - trzy euro. W sumie nie robiliśmy dużo zakupów w sklepie - dwa razy jedliśmy naleśniki w Kompressorze (słodkie jak najbardziej polecam, na słono były obrzydliwe), raz zrobiliśmy sobie ucztę w Kolmas Draakon, zupa, kiełbaski, dwa ciasta z nadzieniem i suszone mięso wychodzi około 7-8 euro za osobę. Skłamałbym, że się najedliśmy, ale warto było spróbować - poza kiełbaskami. Najlepsze było suszone mięso.

Co do samego zwiedzania - miasto bardzo urocze, warto poświęcić mu 2-3 dni (drugi wariant ze skansenem koło Tallinna). Na pewno zamek, świetne widoki o każdej porze dnia i bardzo ładna architektura, do tego całe stare miasto otoczone w wielu miejscach murami. Poza starówką Tallinn raczej nas nie zachwycił (Rottermani kvartal może być wyjątkiem potwierdzającym regułę), miasto się rozwija, stawiane są nowe wieżowce ale nadal w wielu miejscach miasto jest zaniedbane (np. Linnahall, polecam wycieczkę tam - jest to stara opuszczona hala koncertowa zaraz koło portu, naprawdę wygląda tragicznie. Na jej końcu znajduje się heliport - z tego co się orientowałem nie można już dolecieć do Helsinek helikopterem - kiedyś była taka możliwość i kosztowało to chyba od 59 euro. Od kwietnia lub maja zaczynają za to pływać katamarany Linda, które do Helsinek zabiorą nas w godzinę i 40 minut, bilet można kupić na 22 euro chyba. Jako, że Tallinn nie był głównym celem naszej wyprawy i nie uwiódł nas za bardzo nie będę się już więcej rozpisywał - jeśli ktoś ma jakieś pytania i będę wiedział - służę pomocą.

Do Tallina przepłynęliśmy promem Finlandia linii Eckero (19 euro OW), który płynie dłużej niż konkurencja (2,5h) ale był wtedy najlepszą opcją. Po przypłynięciu do Helsinek do centrum najlepiej udać się tramwajem, bilet jednorazowy (wyłącznie na tramwaj) kosztuje 2.2 euro i jest ważny 90 minut. W Helsinkach wybraliśmy Eurohostel który znajduje się na wyspie za katedrą Uspenski, dojazd z centrum tramwajem 4 (wysiadamy na przystanku Simonkatu tuż przed kaplicą Kamppi i schodzimy ulicą w dół, przystanek będzie po lewej stronie) Zaraz za przystankiem znajduje się stacja Onnibusa dla większości linii, od 1.04 zostanie przeniesiona na dworzec Kamppi.

Helsinki podobały nam się bardzo, stawiamy je bardzo wysoko wśród europejskich miast, w których mieliśmy okazję być do tej pory. Najważniejsze atrakcje to wspomniana wcześniej katedra Uspenski, ewangelicka katedra na Placu Senackim, kościół w skale, kaplica Kamppi, Kiasma... ale jakby się uprzeć każdy budynek w centrum jest atrakcją architektoniczną, każdy jest zadbany i niepowtarzalny. Widać, że ten kraj jest niewyobrażalnie bogaty. Polecam wybrać się na wyspę Suomenlinna na której można spędzić nawet cały dzień :) Na wyspie jest sklep SIWA, mały, ale dobrze wyposażony. Na wyspę dopłyniemy statkami odpływającymi spod placu niedaleko katedry, bilet kosztuje 5 EUR (ważny 12 h), jednak jeśli kupimy bilety czasowe (8EUR za 1 dzień, 2 EUR za każdy następny) promy na wyspę mamy na tym bilecie, kontrole odbywają się tak jak w każdym innym środku transportu, czyli co jakiś czas - przy wejściu nikt ich nie sprawdza, a bramki otwierają się na popchnięcie.

Pewnie nie jestem bacznym obserwatorem, ponieważ robiłem dość mało zakupów w Helsinkach ale wydaje mi się, że markety można podzielić na dwie grupy: bardzo drogie: Stockmann, K-Market, Siwa i drogie: Lidl, S-Market. Oczywiście są inne supermarkety (jeden z tych drogich jest zaraz za Burgerkingiem w Kammpi)

Obok BK można się najeść u Azjatów za 10-12 euro (zależnie od dnia i godziny) do wyboru mamy dużo sałatek, pieczeń wołową, mięso kebab, ryż, puree ziemniaczane, różne rodzaje pizzy, kawę, herbatę, jakiś mały deser.

Na Lapinlahdenkatu 17 jest restauracja Mount Everest w której serwują nepalską i indyjską kuchnię. W ciągu tygodnia za niecałe 10 euro można zjeść bardzo dobrą jagnięcinę, w weekendy są nieco droższe dania dnia (13 eur). My zjedliśmy chicken tikkę podaną z basmanti, sosem z kwaśnej śmietany i "ichniejszym" chlebkiem. Przed podaniem dania dostaliśmy przekąskę w postaci kruchych wafli, do tego dzban wody z lodem.

Z Helsinek do Rovaniemi dostaliśmy się pociągiem kolei fińskich (vr.fi). Bilety z dwumiesięcznym wyprzedzeniem kupiliśmy za 102 euro (Helsinki-Rovaniemi, Rovaniemi-Tampere-Turku), polecam wybrać miejsca na planie pociągu. Jechaliśmy pociągiem o 21.52 do Rovaniemi - w tym konkretnym jedynym wagonem nadającym się do transportu ludzi jest wagon 57 (układ 2+1). Drugą - nieco droższą - alternatywą jest samolot Norwegian - do kupienia za 114 zł (tylko podręczny).

Rovaniemi przywitało nas śniegiem i dość wysoką temperaturą (wahała się od -6 do 0). Rovaniemi samo w sobie nie stanowi dużej atrakcji, ot małe fińskie miasteczko, architektura z lat 50 i 60. Warto się wybrać do Arktikum i Pilke - Korundi zdecydowanie odradzam. Jeśli nie przysługuje wam zniżka studencka - opłaca się kupić Culture Pass (do wyboru Arktikum, Pilke i Korundi, dostępne w chyba każdej konfiguracji, zawsze kilka euro zostaje w kieszeni) Studentom natomiast bardziej opłaci się kupić osobny bilet w każdym obiekcie.

Autobus do wioski świętego Mikołaja odjeżdża z dworca i zatrzymuje się w kilku miejscach w centrum, między innymi na początku ulicy Koskikatu obok Lapland Safaris. Bilet jednorazowy kosztuje 3.9 e, powrotny 7.2, tym samym autobusem możemy dojechać także na lotnisko(bilet w jedną stronę 3.9, brak powrotnych). Autobus jeździ bardzo rzadko, rozkład możemy sprawdzić na stronie pikakuljetus.com. W centrum Rovaniemi znajduje się chińska restauracja (na ulicy Koskikatu, blisko hotelu Scandic), w tygodniu możemy tam zjeść bufet za około 10 euro.

W kwestii jakichkolwiek wycieczek mogę polecić chyba wszystkie większe biura (WildNordic, Lapland Safaris, Safarctica - która jest zdecydowanie największa, wszędzie widać turystów w ich kombinezonach ;)) a odradzić Lapland Welcome, co prawda mieli w ofercie wycieczkę która nam odpowiadała najbardziej, ale ich podejście było bardzo luźne, sami nie wiedzieli czy mają terminy czy nie, prosili o przychodzenie następnego dnia... W końcu zdecydowaliśmy się na nocną wycieczkę na zaprzęgu z reniferami w WildNordic (140 euro za osobę) i było świetnie! Kierowca odebrał nas z hotelu, zawiózł jakieś pół godziny za Rovaniemi na farmę i udaliśmy się w około 40-50 minutową wycieczkę po lesie. Po powrocie mieliśmy z grupą (chyba 5 osób oprócz nas) domek z ogniskiem, mogliśmy smażyć kiełbaski, mieliśmy do dyspozycji gorący sok i kanapki - lapoński chleb z owsa i ziemniaków i łosoś wędzony na farmie. Do tego mnóstwo anegdot o życiu w tamtych rejonach. Jeśli ktoś może sobie na to pozwolić - nie zastanawiajcie się ani chwili :)

Z Rovaniemi wracaliśmy znowu fińskimi kolejami, fotele były niewyobrażalnie niewygodne i byliśmy niesamowicie połamani. W Turku autobusy na lotnisko odjeżdżają z portu, rynku i drogi przy dworcu autobusowym, bilet kosztuje 3 euro. Jeśli ktoś będzie miał chwilę czasu naprawdę polecam zajrzeć do K-Marketu w centrum handlowym na rynku. Za 25-27 euro za kilogram można kupić przepysznego pieczonego łososia, którego nie widziałem nigdzie w Polsce.

Obowiązkowo trzeba spróbować lohikeitto i jakiegoś dania z renifera, mięso jest naprawdę dobre.

To na tyle moich wypocin, gratuluję jeśli ktoś dotarł do końca 8-) Sam bym tego nie przeczytał 8-)
Wiem, że nie napisałem tu wielu odkrywczych rzeczy, ale wydaje mi się, że jest kilka których sam nie mogłem nigdzie znaleźć planując wycieczkę do Finlandii. Jeśli macie pytania - chętnie pomogę :)

P.S. - skoro miało być praktycznie to dodam, że przystanek autobusów na lotnisko znajduje się po prawej stronie dworca (stojąc twarzą do niego) a bilet kosztuje 5 euro.

Dodaj Komentarz

Komentarze (1)

klapio 7 marca 2015 01:43 Odpowiedz
Dużo praktycznych informacji, dzięki. Może dorzucisz jakieś zdjęcia z Rovaniemi? Udało się zobaczyć zorzę?